Nie mogę się do-wyrazić w języku ojczystym, może dlatego - że ojczysty.
Męczę się, piszę niedokończone piosenki. Językowe rozdroże, rozdarcie, rozstanie? Po angielsku interesujący banał, po polsku - banalne pustosłowie?
Smutno mi, jutro wyjeżdżam. Euforia re: do domuuuuu!!! Smutno, bo zostawiam wiadomo kogo, który wciąż jest w trudnej sytuacji finansowo-wizowej. Muszę skądeś wyciągnąć siłę, wiarę, nadzieję. Braku miłości nie stwierdzono.
Cóż, żem jest dobra w przetrwaniu, co już dawno wiadomo, więc myślę/mam nadzieję, że mnie ta szlachetna, definitywnie po przodkach odziedziczona cecha i tym razem nie zawiedzie. Ale niemożność pisząca trochę cienszka.
Innymi słowy dupę w troki, i wszystko inne też. Allelluja i do pakowania.....
PS: Re:Rita, przetłumaczona na kawałki (bo w jednym kawałku się dusiła) - próbuje stworzyć koherentny przekaz:
Na bezgłosiu i szept się przyda
przyda dźwięku wmuszonej ciszy
Przetransponuj mój krzyk na niższy poziom głośności
Na bezgłosiu i szept się przyda
przyda byt nieużytej krtani
przetłumacz krzyk mój na wyższy poziom godności
(dostają głos na ograniczony
użytek wyznaczony
kontraktem. Kontaktem
z rzeczywistością.)
Pani Małgosia uczy czytanki
Na uniwerek pójdzie po przerwie
Dziecięcy jazgot jedzie po nerwie
Przełyka ślinę z tłuczonej szklanki
Pani Małgosia uczy teorii
Interpretuje Wielkich Poetów
Inteligenckich apologetów
Małe kamyczki w żarnach historii
Chociaż profetów wśród nich nie brakło
Przyszłość jest inna, niż wymarzyli
Pani Małgosia jeszcze się sili
Tylko gdzie światło – światło – światło!
(Bracia poloniści, siostry polonistki
Obojętni raczej wszystkiemu i wszystkim)
hahaha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz