Znacie to uczucie?
Są dni, gdy zanika we mnie pewność siebie, a zwłaszcza myśl, że wiem, co robię. Plany na przyszłość chwieją się niebezpiecznie, lęk przebiega zimną dłonią po karku. Trzęsę się wtedy, dotknięta.
Dziwny to stan. Dzięki niemu doceniam ulgę i spokój, które spływają, gdy tylko stawię lękowi czoło. Dzięki niemu łatwiej mi bronić swoich wizji, bo sama zwątpiłam w nie i uwierzyłam wiele razy, i dobrze znam wszystkie czynniki i argumenty. Pozwala mi docenić, jak bardzo chcę.
Mimo to - nie lubię się bać. Kto lubi? Taki przyszłościowy lęk o swój los nigdy nie jest miłym gościem. Jest pełnia księżyca, a ty też starasz się wierzyć w nowy dzień. Nawet w te noce, gdy wszystko wygląda groźnie, niejasno i niepewnie. Dionizyjsko. Chaos i ład, splecione w uścisku wokół pęknięcia nierzeczywistej ponowoczesności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz