wtorek, 20 lipca 2010

family feel. najwyraźniej dzikie rodzinności nie są zarezerwowane dla Lublina. w Warszawie mniej więcej u-około braciaka i dziko ciut jest. ja -> Lublin -> z nadzieją, że przełamiemy anomię ruchu....... najwyraźniej jak raz się to zrobi, nie wystarcza. a może ta anomia to tylko społeczeństwo w mojej głowie? i anemia mózgu? etam, idę kupić książkę Pratchetta....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz