wtorek, 8 marca 2011

Zmieniam się.

Nie miałam pojęcia. Tyle fascynacji, tyle pomniejszych zakochanostek, ale nie wiedziałam, że to sięgnie tak głęboko i mnie zmieni , jak subtelna reakcja chemiczna na poziomie komórkowym. M. ujął to tak: "There are consequences, but also - benefits", i jakkolwiek frywolnie to brzmi poza kontekstem... :) Jestem rozproszona, zakręcona, pełna energii - zdołowana, przestraszona, zwinięta w kłębek niepokoju - ad infinitum, ad nauseam. Jesteśmy, hm. Jesteśmy obrzydliwie przesłodzeni, zakochani jak w filmie z lat 50. :p Poezja, miziu miziu, rączki całowanie etc etc.

A, co mi tam. Chcę się słodzić to będę. Mrrr. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz