wtorek, 22 marca 2011

ażeby potem - o wiosennej, ulotnej radości napisania :-)

Pierwszy dzień wiosny. Rita niedomyta
biegnie z esejem w zębach. Coś jej świta
że dość jej majonych żytem rozmaitem
akademickich łąk, kałuż - jest mitem
Ritowa zdolność samodzielnej pracy.
Ricie do pracy potrzebni swojacy,
grupa, inspira lub inicjatywa
tak, w kolektywach Rita się wyżywa.
Gdy pisze esej o różnorodności
w społeczeństwie Holandii i jej licznych "gości"
(tych rodem z Surynamu) na drugim kanale
uwagi o tym nie rozmawia wcale;
Fejsbuk: tam żwawo wrze postpolityka
na skajpie miłość z emotką się styka
z obsesją skrajną filozofii - Rity facet
butelką rozbiłby Sartre'owi glacę
gdyby mógł tylko. O perskich poetach
o horoskopach, kabale, podnietach
tarotycznych się mówi, rozmowa zakwita
'erotyzm oczami kobiet' Rita czyta
(Esej powstaje chyba wbrew wszystkiemu
albowiem wszystko jest przeciwko niemu).
Na znak protestu wobec masochizmu
komputer pada, ażeby się schizmą
oddzielić - o, protetyczna całości
od mózgu Rity w (nie)okazałości.
I tak to, po napisaniu szczęśliwa
Ręcznie, w zeszycie Rita się wyżywa

(ażeby potem mieć co przepisywać...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz