Kochane, kochani, jak mi dobrze.
Kolejny dzień z cyklu "wszystko się układa". Pogoda ostatnio przyjemna (to znaczy, wiatr ciepły i tylko trochę pada), udało się zorganizować grupę naukową przed egzaminami (co bardzo mi pomaga, bo łatwiej się aktywnie uczyć), rozwijam się towarzysko. Śpiew jazzowy, rower, okazjonalne martini: szafa gra. :)
Zszedł kilogram czy dwa; odbieram różne przyjemne sygnały dot. ogólnie pojmowanej aparycji od różnych interesujących osób ;) ; póki co wykładowcy spektakularni, a faza dość entuzjastyczna. W przyszłym tygodniu egzaminy, więc się uczę, a co!
Początki zawsze przyjemne, ale cieszę się bardzo, że tak to wygląda. Nawet ze współlokatorką się dogaduję znakomicie. A wczoraj spotkałam przypadkowo jakąś wokalistkę jazzową i ma mnie zabrać na jam :) cieszę się jak dziecko :)
Angielski i polski walczą w mojej głowie. Mam świadomość, że lepiej piszę po angielsku niż polsku. Będę czytać w wolnych chwilach Gombrowicza i Gretkowską, coby poczuć ten polskotoczysty flow ;) Inna sprawa, że kontrast językowy w mojej głowie (która otrzymuje dodatkowe porcje informacji z zakresu języków: niderlandzkiego i niemieckiego, więc wesoło) jest sytuacją o tyle dyskomfortową, co twórczą. Na granicy znaczeń. Ciekawe rzeczy z tego wynikają, lub wyniknąć mogą. Zobaczymy, jak zacznę pisać magisterkę. :)
Przede wszystkim humor mam dobry. To już jest bardzo dużo.
Uczę się. Uczę się, uczę. Trochę tańczę, trochę śpiewam. Bliżej. ;)
Ja tam Ci zazdroszczę tego "lepiej pisze po angielsku niż polsku" ;P. powodzenia na egzaminach!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba. Wiem, jak to jest z tym walczeniem polish-english w głowie :P Daj znać, jak egzaminy! Zazdroszczę ogromnie :) Trzymaj się :)
OdpowiedzUsuń-Asia.
dzięki dziewczyny :) dziś odpoczywałam bezczelnie, ale od jutra zacznę się Poważnie Uczyć.... :D a polglish, choć frustrujący, jest dość twórczy ;) buziaki :)
OdpowiedzUsuń