niedziela, 22 maja 2011

kłębka cd.

idę w różne strony, tylko nie w tę właściwą. wsysa mnie każdy szczegół, ale nie mam dość siły, żeby walczyć z każdym szczegółem, więc nie robię nic. gdy wyczerpię opcje nicnierobienia, zwykle coś robię - trochę jakbym, co się często zdarza, spróbowała wszystkiego przy stole, to, co najsmaczniejsze, zostawiając na koniec. Naukowo, prawda? jak przechodzenie przez labirynt: wszystkie inne ścieżki to ślepe zaułki, ergo, ta droga jest właściwa. Ale przy jedzeniu to nie działa (smaczny kąsek jak musztarda po obiedzie), przy działaniu jeszcze gorzej.

Inercja jak entropia. Poziom chaosu zmusza mnie do reorganizacji w nowy porządek. Tylko chciałabym, żeby to wszystko było częstsze, w mniejszej skali, bardziej bezbolesne i wolicjonalne, mniej zaś przypominające równię pochyłą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz