wtorek, 22 lutego 2011

boję się jak jasna cholera

Boję się. Boję się boję się boję. I jeszcze trochę. I once more with feeling. I kurwa mać, aż mnie zatyka.

Najważniejsze decyzje podjęte znienacka. Może przesadzam, może nie najważniejsze, ale - wiążące, ale - wyzwania, ale - rękawice rzucone losowi. Przerażenie. Siedzę, zażeram się ciastem i. I właśnie. Tyle do zrobienia.

Już pora wstać. Wyruszyć z domu. Do Alberta Heijna na zakupy, wyrzucić śmieci po drodze. Poczytać teksty na etyczne aspekty ekonomii, potem może Who stole feminism. A najlepiej coś o kredytach studenckich w UK i terminach w Rose Bruford College Of. Theatre. And. Performance.

Boję się boję się boję. Kurwa żeż, pardon my fucking French. Już czas.

2 komentarze:

  1. Lubię to :) Tak trzymaj. Podejmuj decyzje i żyj :) Póki nie umieramy, jest dobrze. Żyj i nie żałuj!

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję, drogi/a Anonimie :)

    OdpowiedzUsuń